- 26.11.2020
- 3 min czytania
Rytuały i dobre praktyki. W świecie Whatannawears to chleb powszedni. Pomyśleliśmy więc, że skoro Ania świeci przykładem na co dzień, swoimi doświadczeniami mogłaby rozjaśnić niejeden cień wątpliwości. I oto gościmy „Skurkę” na naszym blogu. Częstujcie się garstką drobnych aktywności, które sprawiają, że życie ma lepszy smak. Zapraszamy!
NTFY: Ania, obserwujemy Cię nie od dziś. Dobrze wiemy, że rytuały są Ci bliskie. Czy zauważasz ich wpływ na samopoczucie, poziom stresu czy stan zdrowia?
Ania: TAK! Rytuały są moim kluczem do spokojnego życia, przykładam wagę do wielu aspektów mojej codzienności, które spokojnie mogę nazwać nawykami. Począwszy od snu i jego celebracji, przez medytację, palo santo i suplementy.
Dbam też bardzo o dietę i picie wody, staram się o to dbać, ponieważ przy moim tempie życia łatwo zapominam o posiłku, jadam nieregularnie, w tygodniu zazwyczaj wszystko musi być „instant” i szybkie. Każdy z nas pewnie tak ma, w weekendy staram się bardziej celebrować posiłki. Zdecydowanie jednak gdy trzymam się swoich małych rytuałów, to jakość mojego życia jest zauważalnie lepsza.
NTFY: Co Cię motywuje do powtarzania praktyk regularnie?
A: Efekty, głównie to co widzę po długim czasie. Niektóre moje małe życiowe rytuały już je przyniosły, więc staram się zawsze o tym myśleć.
NTFY: Jak obecnie wygląda Twoja codzienna rutyna? Jesteś fanką tej porannej czy wieczornej? A może obu…?
A: Zdecydowanie bardziej wieczorna, ale pracuję nad sobą codziennie, żeby poprawić te poranne rytuały. Poranki mam zarezerwowane dla Melodyjki, jemy razem śniadanie i spędzamy czas w łóżku, o to dbam najbardziej.
Zazwyczaj około 10 spotykam się z Justyną – moją asystentką, razem planujemy i realizujemy działania na WhatAnnaWears, w międzyczasie zajmujemy się też moim sklepem NUSA – w dużej mierze zdalnie, nie da się oddzielić mojego bloga od Nusy, więc każdy jest zaangażowany w obydwa „projekty”.
Praktycznie żyjemy wspólnie, pracujemy, jeździmy na większość spotkań razem (czasami robię to z moją managerką Kasią), nawet jemy to samo od rana do wieczora. Zrobienie zdjęć, realizacja projektów, obsługa NUSY – to wszystko wymaga od całego TEAMU dużej organizacji, za co jestem im ogromnie wdzięczna.
W zależności od zadań kończymy około 18, później mam czas dla siebie, wtedy trenuję, spotykam się z przyjaciółmi, ćwiczę jogę, zbieram myśli.
NTFY: Sen. Czynnik często pomijany w rozmowach o zdrowiu. A przecież odpowiednia regeneracja to podstawa. Co poleciłabyś na wyciszenie się przed zaśnięciem? No i na lepszą noc.
A: Sama dbam bardzo o jakość swojego snu, zaczynając od podstaw – zawsze czystej i pachnącej pościeli, po mantry, gorącą herbatę i 30 min przed snem bez telefonu. Niestety nie zawsze mi się to udaje, a bardzo bym chciała robić to codziennie. Staram się też jeść maksymalnie godzinę przed snem, raczej już lżejsze rzeczy.
NTFY: Bez której z dobrych praktyk nie wyobrażasz sobie dnia?
A: Zdecydowanie nie wychodzę z domu bez śniadania i termosu z herbatą, bez tego mam zły humor.
NTFY: A nawyk, który każdy powinien wprowadzić do codzienności to Twoim zdaniem…?
A: Tak uniwersalnie? Każdy powinien wyciszyć telefon 30 minut przed snem. To niestety dotyczy powoli nas wszystkich. A z takich mini marzeń nawykowych to chciałabym, żeby ludzie pracowali nad swoją życzliwością i byciem miłym. O wiele lepiej żyje się w społeczności, pracuje z ludźmi, czy zwyczajnie z nimi przebywa jak są uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni.
NTFY: My do filarów zdrowia zaliczamy aktywność fizyczną. Tymczasem w naszych oczach jesteś mistrzem motywacji. Jak Ty to robisz, że treningi nieustannie goszczą w Twoim harmonogramie?
A: Tak jak wspomniałam wymaga to dużej organizacji, nie mam problemu z brakiem sił, bardziej z brakiem czasu.
Każdy trening jest jednak dla mnie oczyszczeniem. Staram się zorganizować czas dla siebie, często kosztem wielu innych rzeczy. Mam super trenerów, tęsknię za siłownią, ale na szczęście mam też rower, który trochę pozwala mi odreagować!